Dzień po pogrzebie burmistrza pewnego gruzińskiego miasteczka, ciało zmarłego zostaje wykopane z grobu i podrzucone w ogrodzie jego syna. Po ponownym pochówku znów ktoś podrzuca je do ogrodu. Sprawczynią profanacji okazuje się Ketavan Barateli, która zostaje aresztowana i postawiona przed sądem. Kobieta broni się, twierdząc, że burmistrz nie zasługuje na szacunek, ponieważ za życia był stosującym terror despotą, odpowiedzialnym za śmierć jej rodziców i przyjaciół. Syn burmistrza stanowczo zaprzecza jej twierdzeniom, ale wnuk despoty jej poruszony rewelacjami Ketavan i popełnia samobójstwo. Wtedy i syn burmistrza pozbywa się ciała ojca, zrzucając je w przepaść. Ostatnia scena filmu ukazuje kobietę w oknie, którą przechodząca obok staruszka pyta, czy ta droga prowadzi do kościoła. Kiedy dowiaduje się, że przy tej ulicy nie ma kościoła, staruszka odpowiada: „Co jest warta droga, która nie prowadzi do kościoła?”.
Może kroczyliśmy w ostatnich dziesięcioleciach po wielu drogach, barwnych, pełnych nęcących zapachów i dźwięków tyle, że żadna z nich nie „wiodła do świątyni”? Teraz przychodzi nam mierzyć się z odpowiedzią na to pytanie: „co jest warta droga, która nie prowadzi do świątyni?” Może zechcą się z nim zmierzyć, kiedyś, nie dziś, ci którzy póki co ku świątyniom kroczą gniewnym krokiem, z gniewnym okrzykiem? Jeśli tak się stanie – będzie to lampa zapalona w wiekach ciemnych, w których przychodzi nam żyć.