Delikatne i silne Róże…

Koła różańcowe nie mają dobrej sławy. Również wśród wierzących katolików, a czasem i nawet tych odmawiających różaniec regularnie, Żywy Różaniec bywa postrzegany jako relikt przeszłości dla osób w podeszłym wieku.

Dużo słyszy się w katolickiej bańce o medialnych i głośnych spotkaniach na stadionach oraz o działalności wspólnot charyzmatycznych, Drogi Neokatechumenalnej czy wielu innych ruchów i stowarzyszeń. Niewiele mówi się jednak o Żywym Różańcu, a przecież w samej tylko Polsce należy do niego prawie 2,5 miliona osób!

Przyznaję z pewnym wstydem, że wiele lat temu o kołach różańcowych myślałem podobnie  jak osoby niewierzące. Należąc do różnych młodzieżowych wspólnot i grup formacyjnych, które powstały po soborze watykańskim II, uważałem, że te starsze kobiety – jak mówiłem – „klepiące” różaniec niewiele rozumieją z chrześcijaństwa. Jakże w swoim młodzieńczym buncie przeciw „skostniałej religijności” bardzo się myliłem.

– Wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, czym jest różaniec i jak potężna to modlitwa – zauważa z pewnym smutkiem pani Marianna, zelatorka (przewodnicząca) grup Żywego Różańca w parafii pw. Najświętszej Maryi Panny w Koninie. – Stąd te krzywdzące stereotypy o „babciach różańcowych”. – Różaniec to nie klepanie „zdrowasiek”, jak niektórzy uważają – dodaje. – Różaniec to przede wszystkim rozważanie życia Pana Jezusa i Maryi.

Jak widać, od tych pań różni prześmiewcy mogliby nauczyć się wiele o modlitwie. Ja również nie jeden raz byłem pod wrażeniem ich świadectwa wiary.

– Moja przygoda z Żywym Różańcem zaczęła się, kiedy moja córeczka ciężko zachorowała na nowotwór złośliwy mózgu – wspomina pani Ewelina, mama 9-letniej Julki i członkini 6 róży różańcowej za dzieci, której patronuje św. Monika. – Wtedy znajoma zachęciła mnie do modlitwy różańcowej oraz wstąpienia do koła. Zgodziłam się i dziś nie wyobrażam sobie dnia bez modlitwy różańcowej – opowiada. Różaniec stał się ważny nie tylko dla pani Eweliny, ale także dla Julii, która również codzienne modli się na nim nie tylko w intencji swojej i rodziny, lecz także prosi o zdrowie wszystkich dzieci. – Jestem z niej bardzo dumna, że mimo wszystkich cierpień, jakich doświadczyła, trwa w wierze razem z nami, ufając i czekając na cud całkowitego uzdrowienia z nowotworu – dodaje mama Julki.

– My wstąpiliśmy do Żywego Różańca dzięki nieugiętej konsekwencji naszej – wówczas 13-letniej – córki Ewy – mówi małżeństwo należące do róży w jednej z wielkopolskich parafii. Ewa szukała zorganizowanej grupy modlitewnej, do której mogłaby włączyć także rodziców. Pomyślała o róży różańcowej. Problem polegał jednak na tym, że w parafii były tylko dwie róże i brakowało chętnych na założenie nowej. – Proboszcz powiedział mi, że jak chcę wstąpić do Żywego Różańca, to muszę zaczekać, aż któraś z członkiń umrze. Wtedy zwolni się miejsce – wspomina Ewa. Nie poddała się. Ta młoda dziewczyna nie tylko się modliła, ale zaczęła intensywnie „rekrutować” do nowej róży, mimo że perspektywy nie wyglądały zachęcająco. – W ciągu kilku tygodni naszej Ewie udało się zgromadzić odpowiednią liczbę osób – zaznaczają z dumą rodzice. Ewa po założeniu róży musiała się jeszcze zmierzyć ze stereotypem starych dewotek należących do Żywego Różańca. – Poczułam lekkie zdziwienie ze strony znajomych – wspomina. – Ludzie zaczęli być skrępowani, gdy rozmawiali ze mną. Dodaje jednak, że choć różaniec stał się przyczyną pewnego niezrozumienia, to jednocześnie stanowi olbrzymią moc, która pomaga wytrwać i pozostać jej sobą.

Inną drogę do Żywego Różańca miała Agnieszka, 30-letnia nauczycielka matematyki z Gdańska. – Zaangażowałam się w Żywy Różaniec, gdy zostałam koordynatorką wolontariuszy w fundacji Orla Straż, pomagającej ofiarom terroryzmu na Bliskim Wschodzie, i szukałam jakiejś formuły modlitewnej, która duchowo mogłaby wesprzeć działania fundacji – mówi. – Zaczęłam prosić Pana Jezusa o światło. Już tydzień później zadzwonił do mnie jeden z członków fundacji i powiedział, że przyszła do niego kobieta, która wraz z mężem zgromadziła aż 700 osób w różach różańcowych! Pomyślałam, że to jest to, czego szukałam – opowiada. Choć Agnieszka nie doświadczała takich trudności jak Ewa, to zauważa jednak, że różaniec bywa we współczesnym Kościele modlitwą niedocenianą. – Mam wrażenie, że Kościół na nowo odkrywa piękno różańca, który jest modlitwą świeżą i ciągle nową – dodaje z nadzieją. – Kiedy ostatnio szukałam nowego różańca na rękę, to okazało się, że wybór jest ogromny, co potwierdza jego rosnącą popularność wśród młodych. Ogromnie imponują mi powstające ostatnio grupy męskiego różańca. Widzę tam niesamowitą siłę. Bardzo cenię również te słynne „babcie różańcowe”. Podziwiam je szczerze. Uważam, że to dzięki ich gorliwej modlitwie ten świat jeszcze na czymś stoi.

Różaniec może być dla nas trudną modlitwą. Nie warto jednak tracić ducha. – Najlepiej wybrać sobie dogodną, stałą porę dnia, w której odmawiamy różaniec, dzięki temu nabierzemy dobrego nawyku – radzi pani Ewelina. Agnieszka przyznaje z kolei, że często jest jej dość ciężko zabrać się do odmawiania różańca, dodając otuchy tym, dla których różaniec nadal jest modlitwą nie do przejścia. – Kiedyś usłyszałam, że różaniec jest egzorcyzmem i zły bardzo nie chce, żebyśmy go odmawiali, dlatego wydaje się być modlitwą trudną – zauważyła. – Myślę, że różaniec jest modlitwą cichą i w pewnym sensie ukrytą – kontynuuje nauczycielka. – Taka była Maryja – cicha, pokorna i pozostająca w cieniu. Dlatego róże różańcowe są takie bardzo delikatne, ale jednocześnie niesamowicie silne i przynoszą Kościołowi ogromne owoce.

Żywy Różaniec założyła w XIX w. Paulina Jaricot. Podzieliła ona nowo powstały ruch na róże, składające się z 15 członkiń (damskie) lub 15 członków (męskie). Każdy uczestnik koła codziennie modli się jedną wyznaczoną tajemnicą, dzięki czemu każdego dnia nieprzerwanie w ramach każdej róży odmawia się wszystkie części różańca. Gdy Jan Paweł II dodał tajemnice światła, zaczęto tworzyć również 20-osobowe koła różańcowe. 

Główną patronką Żywego Różańca jest św. Filomena, która miała uzdrowić Paulinę Jaricot z ciężkiej choroby, gdy ta była już umierająca. Każda róża posiada jednak swojego własnego patrona, którym zazwyczaj obiera się świętego wspominanego w dniu ukonstytuowania się nowego koła. Współcześnie róże dzielą się nie tylko tradycyjnie na damskie i męskie, ale są też takie, do których należą całe rodziny.

więcej